17 mar 2016

PRZESZKOLENI 3 - TO SIĘ ZDARZYŁO





flickr.com
 
Nie odmówię sobie przyjemności zrelacjonowania  przebiegu spotkania firmowego przeszkolonych, kształconych, tych z wyższej półki, garniturowych pod krawatem – Bankowców. 

Relacja napisana została na podstawie zeznań z pierwszej ręki (nie zdradzę czyjej). 

Łaskawy i niedorzecznie bogaty Bank - Ojciec/Matka, chcąc godnie uczcić Wigilię firmową (jakoś tak na początku grudnia), zorganizował dla swoich wiernych pracowników wystawne przyjęcie w restauracji. Restauracja nowo otwarta, świeżutka, wypieszczona. 
Ze smakiem zaaranżowane klimatyczne wnętrze, eleganckie choć niewydumane  nakrycia, wymyślne menu i dobre alkohole do wyboru, bez żadnych ograniczeń. 

Dyskretna, przyjemna dla oka obsługa, płci żeńskiej głównie. Miło. 


pinterest.com


Impreza rozpoczęła się o godzinie 19:00 - czerń garniturów, oślepiająca biel koszul, odważne krawaty, kojący szmer rozmów – bardzo wytwornie. 
Fikuśne przystawki podano, napełniono kieliszki i szklanki, napełniono kieliszki i szklanki, napełniono kieliszki i szklanki...

old-print.com

Wjechały dania główne, pozamiatano z podłogi kieliszki i szklanki, podano nowe zestawy szkła i napełniono (wielokrotnie).   
Około godziny  21:00, przy kilku stołach wywiązały się burzliwe dyskusje (na tematy bliżej nieokreślone), zakończone  bójkami . 

theatlantic.com

Szkło zostało zamiecione, świeżo wyjęte z kartonów kieliszki i szklanki napełnione, połamane krzesła wyniesione na zaplecze i zastąpione innymi. 
Podano też desery. 
Mniej wrażliwi pracownicy restauracji pozmywali z posadzki, oddane naturze (w tym wypadku zabytkowym kaflom), wykwintne dania, fantazyjnie zmieszane z przednimi alkoholami. 

Niektóre kelnerki, łkając spazmatycznie, odmówiły obsługi twierdząc, iż jakoby były zaczepiane, podszczypywane (boleśnie) i obłapiane (obleśnie) przez Bankowców. 

 thedailyvictorian.tumbrl.com

O godzinie 22:00, z bliżej nieokreślonych pobudek, kilku panów w garniturach wyrwało ze ściany kaloryfer. 
O 22:02 właściciel restauracji zapomniał języka w gębie – dosłownie. Z tym, że jedynie polskiego, bo w swoim ojczystym, na co są świadkowie, wykrzykiwał bardzo głośno - najprawdopodobniej inwektywy.
O 22:05, właściciel odzyskał polską mowę i zabronił wydawania alkoholu. 
O 22:07 podeszła do właściciela restauracji negocjatorka z ramienia Banku - czujna jak surykatka chroniąca stado oraz niezwykle przekonująca. 

Zdominowany przez surykatkę szef, o 22:15  zawiesił zakaz wydawania alkoholi do godziny 24:00, obiecał ekstra premie roztrzęsionym kelnerkom oraz przydzielił im ochronę. 
W końcu oddelegował ekipę do sprzątania, po czym wycofał się do biura aby ukoić nerwy i ocenić szanse naprawy wyrwanego kaloryfera, w trybie pilnym. 



spitaldsfieldslife.com 

Pomiędzy godziną 22:15 a 24:00 obsługa miała pełne ręce roboty, utykając na stołach niezliczone ilości, napełnionych po brzegi alkoholem, szklanek i kieliszków, których Bankowcy starali się zgromadzić możliwie jak najwięcej, przed nieuchronnie się zbliżającą godziną X (dedlajnem). 


Zaserwowano także zimną płytę - nie wiadomo po co.

Tuż po godz. 24:00 nastąpił ogólny, głośny protest Bankowców przeciwko zakazowi wydawania napojów alkoholowych, który jednak okazał się nieskuteczny. W związku z tym, najwyraźniej bełkoczący goście, starali się usilnie nakłonić barmankę do złamania zakazu, a co bardziej przedsiębiorczy próbowali nawet zwędzić z baru parę dodatkowych flaszek (nie wybrzydzali – byle procenty były). 

Po godzinie trzeciej nad ranem, dyskretnie motywowani przez obsługę, z restauracji wyczołgali się ostatni Bankowcy. 


drunkard.com
 najlepszą reklamą jest satysfakcja klienta

Ekipa sprzątająca pracowała bez chwili przerwy do rana. Szesnaście bezpańskich krawatów i jeden męski półbucik umieszczono w kartonie po kieliszkach (nadal czekają na właścicieli). Magicy od kaloryferów zdążyli zakończyć prace na pięć minut przed ponownym otwarciem restauracji. 
Do południa oszacowano straty – ponoć w ciągu tej jednej nocy Bankowcy wytłukli więcej szkła niż wszyscy goście i obsługa tej restauracji w ciągu całego roku.
Pogratulować wyniku bo w końcu, w bankach i innych korpo wyniki są najważniejsze.  
Bankowcy to wiedzą -  zostali odpowiednio przeszkoleni.



No, i to tyle. 
Raczej dam już spokój przeszkolonym, niech sobie tam żyją niebożęta, chociaż uważam, że mogliby się z własnej, nieprzymuszonej woli troszeczkę podszkolić  w dziedzinie savoir-vivre’u. Zdaję sobie sprawę, że to lamus co myszką trąci bardziej niż wizyta, czy obiad (lancz jest na topie i już!) ale czasem warto wiedzieć jak się zachować. 
Tak dla siebie, bez wrzucania na fejsa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz